Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Beyonce – Pulse NYC

Jedyny Pulse, który warto poznać.

Klasyczny Pulse pachniał jak subtelny alkoholowy zawrót głowy, wersja letnia była całkowicie nie w moim guście. Na szczęście – Pulse NYC jest zupełnie inny niż poprzednicy.

Jak pachnie muffin? Słodko, prawda? Otóż w tym przypadku jest bardzo słodko, ale i świeżo. Dominująca nuta przepysznego deseru została ozdobiona owocami. Najbardziej wyczuwana przeze mnie jest malina, a zaraz za nią granat i gruszka. Jeśli tak miałby pachnieć puls Nowego Jorku, to muszę powiedzieć, że wizja byłaby marna i naiwna. W końcu ta wielka, betonowa dżungla nie może przypominać wesołego miasteczka dla najbardziej księżniczkowych księżniczek!

Wtedy pojawia się paczula. Standardowo – wspiera słodkie nuty, dodając im głębi i trwałości. NYC przybiera mocniejszego, bardziej kobiecego charakteru. Jest pięknie, słodko, świeżo i schludnie. W dalszym ciągu nie potrafię usprawiedliwić nazwy NYC. Beyonce w tej pięknej sukience na pewno nie zostałaby pominięta w żadnym miejscu – nie potrzebny jest jej zabójczy zapach. Jednak zwykła, przeciętna Bożena, nosząc Pulse NYC, zostałaby zadeptana przez ogoniaste Korsy i Diory.
Proponuję przebywanie w towarzystwie tych perfum w niezobowiązujących okolicznościach. Wtedy, kiedy potrzebujemy subtelnego, słodkiego i letniego zapachu. Nie można obarczać go odpowiedzialnością za porażki w życiu towarzyskim – to nie są perfumy do zadań specjalnych. Pomimo tego, iż z czasem pojawia się w nich nuta Curacao (której nie ma w spisie), nie jest to wcale zapach na imprezy. NYC wygasa jako landrynkowy przytulaś – bez rewelacji.

Pulse NYC po obfitej aplikacji utrzymuje się około 6 godzin. Całkiem nieźle.
Polecam testy.

foto1 via beautybulletin.com
foto2 via bubblews.com
foto3 via adventuretime.wikia.com

Tagi: , ,

Podobne wpisy